Od szczeniaka do starszaka 7-8 miesiąc
Odrywając kartkę kalendarza z początkiem marca zapisane miałam "umówić kastrację Diuna", z racji że na pierwszych szczepieniach wspólnie z weterynarzami ustaliłyśmy, że najlepszy termin to będzie 7-my miesiąc życia i jak zrobi się trochę cieplej. Udało się z dnia na dzień umówić zabieg, o którym pisałam w poście: "Kastrować czy nie?". Odbył się w środę 03.03., w sobotę byliśmy na kontroli - wszystko było cacy, więc w kolejną środę Diuna mogła zacząć chodzić i biegać luzem, a od 10-go dnia po zabiegu rozpocząć większą aktywność.
Zanim jednak młoda mogła rozpocząć hasanie mieliśmy dość ograniczone możliwości spożytkowania jej energii. Nie było zabaw z braćmi, ani długich spacerów. Twarde gryzaki w pierwszych dniach po zabiegu też nie były wskazane dlatego w ruch poszła mata do lizania, a następnie wąż.
Przez zabieg Diunka spała z nami w domu przez tydzień, była bardzo spokojna i przesypiała całe noce bez problemu.
Gdy tylko wróciła do formy wróciliśmy do długich spacerów i kontynuowaliśmy treningi freerunningu, wydłużając dystanse do 10 km. Na koniec marca Diuna miała już za sobą 7 treningów.
Była też socjalizacja z dużym psem, a właściwie suką nowofunlanda. Pod koniec miesiąca udało się znów spotkać z Czarusiem i wspólnie pohasać. Gonitwy z braćmi odbywają się już na równym poziomie. Widzimy coraz większe zaskoczenie Frekiego, jak jego zdolna uczennica stała się mistrzynią uników i sprawnym sprinterem.
Generalnie widzę minimalny progres jeśli chodzi o skupianie i przychodzenie, łatwiej ją wybić z węchowego transu, lecz wciąż jest nad czym pracować.
Dzięki stałym rytuałom udaje się wypośrodkować aktywność z odpoczynkiem, choć młoda wciąż gdy jest zmęczona robi się nieznośna, ale za to jak ma możliwość leżenia z nami - wyluzowuje się w pełni i jest przesłodka ;)
Komentarze
Prześlij komentarz