Dotykać czy nie dotykać - czyli rola dotyku w relacji z psem
W tym wpisie nie chcę się rozwodzić nad metodami mającymi na celu odwrażliwienie na dotyk psów straumatyzowanych czy mających braki w socjalizacji. Chciałabym zwrócić jednak uwagę na to w jaki sposób komunikować się z psem w ten sposób, tak aby było to dla niego maksymalnie komfortowe.
Pierwsza sprawa - dotykać czy nie dotykać? To pytanie powinniśmy sobie zadać każdorazowo w przypadku kontaktu z nieznanym nam psem. Jeżeli już zdecydujemy się na kontakt sprawdźmy czy pies ma na to w ogóle ochotę. Jak to sprawdzić? Najlepiej kucnąć bokiem w stosunku do psa w odległości ok. 2-3 m. i zobaczyć czy do nas podejdzie. Jeśli tak, dajmy mu chwilę na zebranie naszego zapachu, gdy pozostanie w naszej okolicy spróbujmy delikatnie wierzchem dłoni dotknąć boku psa - okolic żeber. Gdy ten się przysunie możemy zintensyfikować czynność poprzez gładzenie wnętrzem dłoni. Ruchy powinny być spokojne i długie. Taki sam powinien być nasz głos - spokojny i naturalny - starajmy się nie „ćwierkać” do psa, gdyż powoduje to ekscytację, która w momencie stresu może spowodować niepokój, który może skutkować nawet ugryzieniem. Dodatkową wskazówką powinno być napięcie, a właściwie jego brak w ciele psa - luźne uszy, szczęki i ogon.
Powyższa „instrukcja głaskania psa” może wydać się abstrakcyjna szczególnie widząc wielokrotnie powielany schemat czy to w filmach, czy reklamach, gdzie klepie się psa po głowie nachylając się nad nim. Już samo nachylenie jest sygnałem grożącym dla psa, dodanie do tego ruchu ręki nad głową może zostać odebrane jako atak, co dodatkowo, gdy pies jest unieruchomiony, np. na smyczy, nie daje mu innej możliwości zareagowania jak poprzez warknięcie, a następnie użycie zębów.
Spróbujmy to przełożyć na nasz język - gdy kogoś poznajemy przedstawiamy się, wyciągamy rękę, dopiero znacznie później, decydujemy się na poklepanie po plecach czy przytulanie. Tak samo jest z psami - potrzebują czasu by nas poznać i stwierdzić - ok - możesz mnie dotknąć.
Drugą sprawą jest to, że psy, podobnie jak ludzie - jedne lubią dotyk, inne nie. Niektóre tylko w konkretnej sytuacji, albo od konkretnych osób czy konkretnego miejsca. Jeszcze inne ocierają się i niemal wymuszają głaski nawet od obcych ludzi. Nie możemy zakładać, że skoro nasz pies lubi drapanie po uchu, to każdy inny będzie to lubił. Dlatego bardzo ważne jest spokojne zaznajamianie się z miejscami, w które dany pies lubi być dotykany i w jaki sposób.
Psy zrównoważone, dobrze zsocjalizowane raczej nie mają problemu z dotykaniem niemal całego ciała, nawet w sposób energetyczny poprzez „czochranie”. Problem zaczyna się w przypadku psów, które są wrażliwe, reaktywne, mające trudniejszą przeszłość, czy są przebodźcowane, mają gorszy dzień albo coś im dolega. I tu znów kładzie się "ludzka analogia" - gdy źle się czujemy niektórzy z nas lubią się do kogoś przytulić, a inni chcą odpoczywać z dala od wszystkiego i wszystkich.
Dotyk jest bowiem bardzo mocnym naruszaniem przestrzeni drugiego osobnika i musimy szanować wzajemne określanie granic. Dzięki nim zyskujemy zaufanie drugiej osoby czy też psa. Bardzo dobrze zdają sobie z tego sprawę opiekunowie psów z adopcji, które często w poprzednich życiach doświadczyły przemocy czy choćby nie zaznały dobroci i trzeba od początku budować relację opartą na wzajemnym zaufaniu, tak aby pies chciał dać się dotknąć, a co dopiero przytulać. Tym bardziej cieszy ich robienie malutkich postępów i zwiększanie intensywności w zakresie dotyku.
Dotyk jest również niesamowitym narzędziem wyciszającym, a wręcz terapeutycznym - polecam zainteresowanym TTouch - metodę Lindy Tellington-Jones, która przełożyła zasady pracy z końmi na pracę z psami i osiągnęła wspaniałe rezultaty w zakresie behawioru, umiejętności wyciszania się i zwiększania pewności siebie psów. Tu możecie znaleźć więcej info: LINK.
Ze swojego doświadczenia z Frekim, który jest psem reaktywnym, wiem że to gdzie i jak go dotykać ma szalenie duże znaczenie w kontekście jego pobudzenia. Tak samo z resztą jest z tonem i sposobem mówienia do niego - wysoki i energiczny głos to przepis na ekscytację i podgryzanie. Głaskanie u niego najlepiej sprawdza się po szyi i (tam gdzie większość lubiących dotyk psów lubi) dupce. Lubi też głaskanie po boku. Są strefy jednak takie jak łapy, które dotknąć mogę np. bez problemu w kontekście ich wycierania, ale gdy leży mogę je ewentualnie miźnąć i nic więcej, bo zaczyna się podgryzanie, albo po prostu Frek wstaje i pokazuje, że to dla niego miejsce zbyt delikatne. Ciężko się tu dziwić - ewolucyjnie łapy stanowiły o przetrwaniu osobnika - gdy były uszkodzone często kończyło się to niemożnością polowania, podążania za grupą i ostatecznie wykluczenie z niej i śmiercią.
Na koniec - mizianie po brzuchu. Jest to "wisienka na przytulankowym torcie" - pokazanie podbrzusza to największy zaszczyt - pełne zaufanie, nie straćmy go więc poprzez wykonywanie ruchów np. w kierunku łapania łap czy ogona. Łagodnie miziajmy/ drapmy brzuszek, a znajdziemy "graala miziania" - punkt pedałowania ;P
Podsumowując - każdy pies jest inny i ma inne potrzeby w zakresie dotyku. Nie zakładajmy z góry, że każdy pies coś lubi, bo może skończyć się kłapnięciem. Pilnujmy, żeby dotyk był spokojny i delikatny, tak jak głos. Chyba, że mamy psa "na wolnych obrotach" i chcemy go ożywić i pobudzić - wtedy nasz głos może być ożywiony i wyższy, a dotyk - jeśli pies go lubi - intensywniejszy.
Szanujmy granice nawet naszych pupili; nie zakładajmy, że zawsze mają ochotę na dotyk. Gdy ją będą miały nie będziecie mieli wątpliwości - oprą się, trącą łbem czy łapą.
Komentarze
Prześlij komentarz