Spacer w szelkach, a bieganie w szelkach
Od początku mojej aktywności z psami wprowadziliśmy rozróżnienie: spacer na obroży i luźnej smyczy, a aktywność w szelkach na (lekko) napiętej. Wraz z pojawieniem się Diuny, która obecnie ma 3 i pół miesiąca postanowiłam wprowadzić u niej szelki podczas spacerów przede wszystkim ze względów bezpieczeństwa. Szczeniak potrafi nagle szarpnąć czy to w kierunku samochodu, czy innego psa, a szczególnie delikatna krtań i tchawica, na którą napiera dość cienka obroża mogą ucierpieć. Obawiając się czy uda mi się wprowadzić rozróżnienie pomiędzy nieciągnięciem na spacerach, a ciągnięciem podczas biegania czy dogtrekkingu postanowiłam używać różnych szelek, z różnymi miejscami przypięcia smyczy:
szelki spacerowe: model "Style" I-Dog:
mają one możliwość zapięcia w górnej części w dwóch miejscach, ja wybrałam to pomiędzy łopatkami (tu prezentacja szelek: https://fb.watch/1J1xIegUU7/).
Szelki biegowe: model "Phoenix" I-Dog:
mają pętlę, która powinna znajdować się przy nasadzie ogona, czyli jak w większości modeli szelek do aktywności typu sled czy guard-sled (tu prezentacja szelek: https://fb.watch/1J1KQbSZI_/).
Aby mieć pewność, że nie będę "robiła wody z mózgu" psu; że raz w szelkach ma ciągnąć, a raz nie zasięgnęłam porady dwóch autorytetów z dziedziny pracy z psami: dr Amber Batson oraz Emily Larlham, które upewniły mnie, że konsekwentną pracą można wypracować w psie konotację zastosowań różnych szelek do różnych aktywności.
Komentarze
Prześlij komentarz