Przetrwały prawy łuk aorty u psa

Posługując się przykładem mojego wilczaka czechosłowackiego Frekiego (ur. 01.2017 r.) przedstawię mało znaną chorobę wrodzoną, która dotyczy przede wszystkim rasy psów średnich i dużych.

Gdy zdecydowaliśmy się na adopcję Frekiego (jego wada sprawiła, że nie był “pełnowartościowym” szczeniakiem do sprzedaży) praktycznie nigdzie nie było informacji na temat jego schorzenia. Po jakimś czasie udało mi się trafić na artykuł w specjalistycznej prasie zagranicznej opisujący zabieg, który miał na celu rozwiązanie problemu, ale i tak nie wyjaśniał jego istoty.


O co w tym wszystkim chodzi?

Tu wiedza, którą uzyskałam podczas studiów behawiorystyki psów od weterynarza: przetrwały prawy łuk aorty, to łuk, który w wieku płodowym powinien zaniknąć. U niektórych psów tak się nie dzieje i łuk nachodząc na przełyk powoduje jego zwężenie. Problem można zaobserwować w momencie gdy szczeniak zaczyna spożywać bardziej stały pokarm niż mleko matki - poprzez zwężenie przełyku pokarm nie ma możliwości przejścia zgodnie z fizjologią i niestety psiak zwraca. Psy z tą przypadłością w wieku ok. 8 tygodni poddawane są zabiegowi chirurgicznemu mającemu na celu udrożnienie przełyku poprzez wycięcie uciskającej części łuku aorty.


Jak to wygląda w praktyce?

Gdy adoptowaliśmy Freka miał 3 miesiące i miesiąc wcześniej przebył już operację. Futerko już odrastało, ale był małym wychudzonym wilczkiem. Pierwsze miesiące były dla nas wielkim stresem i udręką. Nie ważne czy karma była namoczona, czy gotowaliśmy mu “zupki” Frek potrafił zwracać każdy posiłek 4-5 razy. Nie przybierał na wadze. Zaczęliśmy go karmić jak kurę - rozsypując karmę na ziemi. Czasem to działało lepiej, czasem gorzej. W wakacje odwiedził nas znajomy weterynarz i zasugerował zbudowanie podestu, tak aby wymusić podniesioną głowę podczas jedzenia psa.



Niestety Freki niechętnie korzystał z podestu i w sumie nie zaobserwowaliśmy poprawy w komforcie jedzenia. Kolejnym pomysłem, który w połączeniu z kennelem okazał się zbawienny to miska spowalniająca jedzenie.



Miska wymaga od psa by wyciągał pojedynczo kawałki karmy, gryzł i przełykał - podobnie jak w zbieraniu z ziemi, lecz mniej łapczywie. Freki jednak jest niejadkiem więc rzadko kiedy zjadał całą porcję. Przełomem było wprowadzenie kenel-klatki na czas jedzenia (tu osobna notatka na ten temat: ). W praktyce Freki spędza w niej ok 2-3h podczas jedzenia, czasem, gdy sobie kimnie, nawet więcej. Wie, że nikt (drugi pies) nad nim nie stoi, nie musi się spieszyć, może się zdrzemnąć i znów trochę zjeść.

Niestety problem w pełni nie zniknął. Zdarza się tydzień gdy wszystkie posiłki zjada i nie zwraca, czasem jednak mogą być trzy pod rząd, które sprawią mu duży dyskomfort. Myślałam o nagraniu filmu obrazującego co się wówczas dzieje, ale nie jest to miłe ani dla mnie, ani dla niego, więc ograniczę się do opisu przebiegu sytuacji, gdy jedzenie “nie chce iść” w dół do żołądka.


Jak to wygląda?

Właściwie jest kilka zaobserwowanych przez nas stadiów torsji. Czasami Freki zaraz po zjedzeniu koniecznie chce wyjść z kennelu i biegnie w ustronne miejsce. Innym razem jakiś czas po jedzeniu ma położone po sobie uszy, przychodzi do nas i liże (co nie jest jego normalnym zachowaniem), towarzyszą temu pozostałe objawy jak: możemy zaobserwować mocne ruchy (wciągające) poniżej klatki piersiowej, czasami towarzyszy im bardzo głośne przełykanie. Gdy czas na zwrócenie się zbliża Frek czasami chodzi do tyłu, siada, czasem też kładzie się i “przykleja się do ziemi”. Niekiedy wszystko trwa bardzo szybko, czasem musimy przerwać spacer bo okazuje się, że “go ciągnie”. Niestety towarzyszy temu czasem piszczenie więc wiemy, że jest to dla niego bolesne. Samo zwracanie też trwa różnie, czasem od razu wszystko wyleci, innym razem nawet do godziny Freki męczy się starając utrzymać treść. Całe szczęście widzimy, że ma już wypracowany swój system, swoje miejsca, w których czeka na rozwój sytuacji. Serce nam się krajało jak obserwowaliśmy kilku miesięcznego malucha, którego małe ciałko po każdym posiłku dopadały spazmy i bezradnie zjadał ponownie to co z niego wyleciało.

Freki skończył trzy lata, ale dalej jest niejadkiem i jest szczupły (dodatkowo jak na kastrata). Czasem w ogóle nie chce zjeść swojej porcji, czasem zjada wszystko - nie ma żadnych reguł. Ważne, że nauczyliśmy się wszyscy z tym żyć i że porównujac częstotliwość na początku i teraz jest niebo a ziemia.

Jestem ciekawa czy ktoś z Was zna przypadki psów z tą przypadłością - chętnie poznam Wasze doświadczenia - może macie jakieś patenty z Waszymi psami?




Komentarze

Popularne posty